DOM..
Czym dla Ciebie jest te słowo? Co oznacza? Z czym Ci się kojarzy?
Dla mnie jest to coś więcej niż fundament, trochę cegieł i betonu, coś więcej niż 'nieruchomość'.
Dla mnie to jedno słowo opisuje w sobie drogę życia, której chciałam, na której się znajduję, do której dążę i która nadaje wszystkiemu sens..
Na ten SENS składa się:
- RODZINA, wsparcie, zrozumienie, stabilność
- bezpieczna przystań, do której wraca się po porażkach życia
- gdzie zawsze czekają ukochane, bliskie sercu osoby
- największe Marzenie! ( i wyzwanie)
- najpiękniejsze lata i bezcenne wspomnienia
- miejsce, gdzie chce się przebywać i wracać, za którym się tęskni
- miejsce jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, które tworzy własną historię
- gdzie wita Cię zapach świątecznego piernika lub niedzielnego obiadu
... bo to TWOJE najszczęśliwsze MIEJSCE NA ZIEMI!
- gdzie każda pora roku jest magiczną chwilą
- a ogród.. jest osobistym AZYLEM, gdzie czujesz bliskość natury i doceniasz wszystkie dobra, jakimi nas Stwórca obdarował..
- gdzie dzielisz się tym wszystkim z innymi :)
....
Razem z Jackiem o takim miejscu marzymy, nie wiadomo kto z nas bardziej :)
W każdym razie chcemy to marzenie zrealizować.
Pomóc nam w tym ma działka, bez której raczej owo marzenie nie mogłoby być zrealizowane, a którą mieliśmy dostać.. I tak zaczęła się długa telenowela urzędnicza. Gdyby nie to, domek by już pewnie stał, może nawet byśmy już w nim mieszkali?
No ale widocznie "tak miało być"! bo NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY..
Więc... (tak w wielkim skrócie :)
Działkę przepisywaliśmy od 4 maja 2010 roku. Udało się to dopiero na początku sierpnia 2012 roku.
Procedura trwała
całą wieczność, ponieważ wzdłuż działki ma być budowana droga, pod którą miasto będzie wykupywać kilka metrów i te kilka metrów zablokowało nam przepis na tak długo. Sprawa toczyła się między Urzędem Miasta a Starostwem, a że nie mogli dojść do porozumienia dwukrotnie trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Sytuacja była tak napięta że byliśmy już umówieni na rozmowę do Burmistrza! Bo jeśli nie wiadomo o co chodzi - to oczywiście chodzi o ? pieniądze.
Po przeszło dwu letnim użeraniu się z urzędnikami dopięliśmy celu - mamy działkę!
(A odnośnie tego użerania się, to na pewno jeszcze do tego tematu wrócę, gdyż polska biurokracja i urzędnicze chamstwo przeszło wszelkie bariery przyzwoitości..)
Następnym problemem było wybranie projektu, gdyż działka była bardzo długa ale tez wąska.
Projektu szukaliśmy równy ROK.
Z uwagi na predyspozycje działki to 95% projektów odpadło od razu. Z tego 5% zostały może niecałe 2% biorąc pod uwagę nasze indywidualne i 'wyszukane zachcianki' np. salon od południa, kuchnia ze spiżarnią, pomieszczenie gospodarcze przy garażu, suszarnia na pietrze itd...
W kolejnym etapie zostały wybrane 4 projekty, następnie 2 (te same tylko 2 warianty: mniejszy i większy).
Pytanie: czy lepiej jest ten mniejszy powiększyć, czy ten większy pomniejszyć.
A muszę zaznaczyć, że bardziej podobał się nam ten 'mniejszy'.
Po konsultacji z Architektem i jeszcze jednaj (chyba już setnej) analizie wybraliśmy projekt Muratora "Nasze szczęście" w wariancie I, wersji lustrzanej.
Aby już więcej nie zadręczać Was moimi opisami, plan poniżej :)
Front:
Bok:
Taras:
Rzut parteru:
PARTER:
-
1. przedsionek
-
2. hol
-
3. kuchnia
-
4. pokój dzienny
-
5. wc
-
6. kotłownia
-
7. garaż
-
8. taras
Rzut poddasza:
PIĘTRO:
-
9. schody
-
10. hol
-
11. łazienka
-
12. łazienka
-
13. sypialnia
-
14. korytarz
-
15. garderoba
-
16. sypialnia
-
17. sypialnia
-
18. garderoba
Po podjęciu tak ważnej decyzji.. trzeba mieć świadomość, że szukało się wytrwale, analizowało solidnie i zrobiło się wszystko 'co w naszej mocy', aby decyzja była trafna! więc, wybrało się najlepszą z dostępnych opcji (i choćby później wydawało się inaczej) - nie wolno tego żałować ani ponownie roztrząsać!
Na początek tyle :)
C. D. N.